Przedsiębiorca wygrał z WIBOR-em – pierwszy prawomocny wyrok w Polsce

Co dowiesz się w artykule?

Przedsiębiorca wygrał z WIBOR-em – pierwszy prawomocny wyrok w Polsce

To nie jest kolejna medialna plotka ani jednostkowa sprawa, o której jutro nikt nie będzie pamiętał.
To prawny precedens, który otwiera zupełnie nowy rozdział w walce z nieuczciwymi kredytami złotowymi.

Sąd Okręgowy w Warszawie (sygn. akt XXIII Ga 763/24) prawomocnie unieważnił umowę pożyczki zawartą przez Siemens Finance sp. z o.o. z przedsiębiorcą z powiatu kaliskiego.


Dlaczego to wydarzenie zapisze się w historii polskiego sądownictwa?

  • Bo po raz pierwszy w Polsce mamy prawomocny wyrok w sprawie dotyczącej przedsiębiorcy, a nie konsumenta.

  • Bo sąd jasno powiedział: WIBOR w tej formie nie spełnia standardów przejrzystości i uczciwości, a więc nie może być podstawą umowy kredytowej.

  • Bo to rozstrzygnięcie podważa fundamenty całego systemu kredytów złotowych, które przez lata były uznawane za „bezpieczną alternatywę” dla kredytów frankowych.

Do tej pory w sądach dominowały sprawy frankowe – tysiące wyroków unieważniających umowy hipoteczne. Kredyty złotowe oparte na WIBOR-ze traktowano jak „świętą krowę”: coś, co niby jest zgodne z prawem, bo przecież „WIBOR to oficjalny wskaźnik rynku”.

Ten wyrok pokazuje, że to mit.

➡️ Nawet przedsiębiorca – teoretycznie bardziej doświadczony i „świadomy rynku” niż przeciętny konsument – został wprowadzony w błąd co do zasad oprocentowania.
➡️ Sąd uznał, że niejasne zapisy umowy nie dają klientowi realnej możliwości oceny kosztów kredytu.
➡️ A skoro mechanizm naliczania odsetek był nieprzejrzysty, to cała umowa upadła – i to prawomocnie.

To gigantyczna zmiana optyki:
jeśli nawet przedsiębiorcy mogą podważać WIBOR i wygrywać, to co dopiero konsumenci, którzy z definicji mają jeszcze silniejszą ochronę prawną?


Dlaczego banki boją się tego wyroku?

Wyrok z Warszawy to dla sektora bankowego prawdziwy sygnał alarmowy:

  1. Efekt domina – jeśli sądy zaczną podważać WIBOR w umowach przedsiębiorców, to wkrótce identyczna argumentacja będzie stosowana wobec konsumentów.

  2. Podważenie filaru systemu – WIBOR jest fundamentem oprocentowania tysięcy umów w złotych. Jeśli sędziowie uznają go za nieprzejrzysty, cała konstrukcja runie jak domek z kart.

  3. Ryzyko finansowe – banki mogą być zmuszone oddać miliardy złotych nadpłaconych odsetek. To nie jest „frankowy margines” – to centralny rynek kredytów złotowych, który obejmuje setki tysięcy klientów.

Dlatego banki będą walczyć o każdy taki wyrok – ale pierwsze prawomocne rozstrzygnięcie pokazuje, że pęknięcie już się pojawiło.


Jaka może być skala tego zjawiska?

Według danych KNF, na koniec 2024 roku w Polsce było:

  • ponad 1,5 mln czynnych umów kredytów złotowych opartych na WIBOR,

  • na łączną kwotę przekraczającą 400 mld zł,

  • z czego ogromna część to kredyty hipoteczne i pożyczki dla firm.

Jeżeli nawet 5–10% z tych umów zostanie zakwestionowanych w sądach i unieważnionych – mówimy o dziesiątkach miliardów złotych, które mogą wrócić do kieszeni kredytobiorców.

To właśnie dlatego ten wyrok jest przełomem. Nie chodzi o jednego przedsiębiorcę z Kalisza.
Chodzi o pokazanie, że WIBOR nie jest „nie do ruszenia”. Że można go podważyć – i wygrać.


Co się wydarzyło?

Historia zaczęła się w 2017 roku, kiedy przedsiębiorca z powiatu kaliskiego podpisał z Siemens Finance sp. z o.o. umowę pożyczki leasingowej w złotówkach.

Oprocentowanie wyglądało standardowo:

WIBOR 1M + 3,8% marży.

Na papierze – nic nadzwyczajnego. Typowa konstrukcja, jaką mają setki tysięcy kredytów i pożyczek w Polsce.

Ale z czasem zaczęły się problemy. Przedsiębiorca nie był w stanie regulować rat.
I wtedy uruchomiła się bankowa machina windykacyjna:

  • Siemens Finance sięgnął po weksel in blanco,

  • wypełnił go na kwotę ponad 100 tysięcy złotych,

  • i skierował sprawę do sądu, licząc na szybki i bezdyskusyjny wyrok.

Bo tak to zwykle działa: weksel jest jak „atomowa broń banku” – narzędzie, które pozwala ominąć szczegóły umowy i ściągnąć dług niemal automatycznie.

Tyle że tym razem stało się coś, czego banki bały się od dawna.

➡️ Sąd Rejonowy w Warszawie przyjrzał się umowie i… uznał ją za sprzeczną z prawem i nieważną.
➡️ Skoro nie ma ważnej umowy, to i roszczenia oparte na wekslu upadają jak domek z kart.
➡️ Siemens Finance złożył apelację – ale Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał wyrok w całości.

I to nie byle jak – zrobił to prawomocnie.


Dla przedsiębiorcy oznaczało to jedno: nie tylko obronił się przed egzekucją ponad 100 tysięcy złotych, ale też otworzył drogę innym kredytobiorcom i firmom do walki z WIBOR-em.

Dla banków – był to sygnał ostrzegawczy: sądy nie będą już bezrefleksyjnie przyklepywać ich weksli i tabel opłat.

To był moment przełamania: sprawa, która zaczęła się jak zwykła windykacja, skończyła się pierwszym prawomocnym unieważnieniem umowy złotowej z WIBOR-em.


Dlaczego sąd unieważnił umowę?

Kluczowy problem: nieprzejrzystość WIBOR-u.

Na pierwszy rzut oka zapis „WIBOR 1M + 3,8% marży” wygląda banalnie – ot, zwykła matematyka. Ale sąd obnażył, że to matematyka tylko na papierze. W praktyce klient nie miał najmniejszych szans zrozumieć, co się za tym kryje.

Sąd wskazał kilka fundamentalnych problemów:

  • Niejasny mechanizm oprocentowania – w umowie znalazło się hasło „WIBOR + marża”, ale bez wyjaśnienia, jak dokładnie liczony jest WIBOR i jakie reguły rządzą jego zmianą.

  • Brak informacji, kto ustala WIBOR i gdzie go sprawdzić – klient nie wiedział, czy robi to bank, instytucja państwowa czy międzynarodowy rynek. W efekcie podpisywał dokument, którego kluczowy element był dla niego kompletną niewiadomą.

  • Brak przewidywalności kosztów – nawet przedsiębiorca, który teoretycznie ma większe doświadczenie w obrocie gospodarczym niż konsument, nie miał realnej wiedzy, ile będzie płacił za swój kredyt w przyszłości.

  • Jednostronna kontrola banku – skoro klient nie mógł samodzielnie zweryfikować wysokości oprocentowania, to faktyczna władza nad jego ratami pozostawała wyłącznie po stronie banku.

W praktyce oznaczało to jedno: umowa przypominała grę w karty, gdzie wszystkie asy miał bank, a klient podpisywał kontrakt w ciemno.

Sąd uznał, że takie postępowanie narusza równowagę stron – bo swoboda umów nie oznacza, że jedna strona może być traktowana jak ślepy pasażer w pociągu prowadzonym przez bank.


To właśnie ta argumentacja sprawiła, że sąd uznał całą umowę za nieważną. Bo jeśli fundament – oprocentowanie – jest niejasny, to cały budynek (umowa) musi runąć.


Dlaczego ten wyrok to przełom?

To nie jest „kolejna sprawa w sądzie”, którą można zbagatelizować. To prawny kamień milowy:

  • Jest prawomocny – nie ma już żadnych „ale”, żadnych możliwości odwołania. Sprawa jest definitywnie zakończona. To oznacza, że linia orzecznicza w podobnych sprawach właśnie dostała potężny fundament.

  • Dotyczy przedsiębiorcy – do tej pory walkę z bankami wygrywali głównie konsumenci (np. frankowicze). Teraz do gry wchodzą także przedsiębiorcy. To pokazuje, że prawo chroni nie tylko Kowalskiego, ale także właścicieli firm, którzy często byli wpychani w pułapki WIBOR-u.

  • Pierwszy taki przypadek w Polsce – jeszcze nigdy wcześniej sąd nie unieważnił prawomocnie umowy opartej na WIBOR-ze zawartej przez przedsiębiorcę. To absolutny precedens, który będzie cytowany w kolejnych sprawach.

  • Efekt domina – ten wyrok to jak pierwszy klocek kostki domina. Teraz kolejne firmy i osoby prywatne mogą powoływać się na tę sprawę, a prawnicy już mają gotowy argument: „Skoro sąd w Warszawie uznał WIBOR-ową umowę za nieważną, dlaczego w Twojej sprawie miałoby być inaczej?”.

To oznacza, że przed nami może rozegrać się druga fala batalii sądowych – tym razem złotowych. I jeśli przedsiębiorcy pójdą śladem tego wyroku, banki muszą przygotować się na lawinę pozwów, która może być większa niż „afera frankowa”.


Ten wyrok to początek końca iluzji WIBOR-u. Banki przez lata opierały się na założeniu, że nikt nie odważy się podważyć tego wskaźnika. Teraz ktoś się odważył – i wygrał.


TSUE już patrzy na WIBOR

To, co wydarzyło się w Warszawie, to nie przypadek ani jednorazowy „wyskok” sądu. To element znacznie większej układanki, która właśnie układa się w Europie.

11 czerwca 2025 r. w Luksemburgu odbyła się rozprawa przed TSUE w sprawie C-471/24.
Dotyczyła ona kredytów złotowych opartych na WIBOR-ze – dokładnie takich, jakie mają setki tysięcy Polaków i tysiące firm.

Już 11 września 2025 r. Rzecznik Generalny TSUE przedstawi swoją opinię.
To nie jest zwykły dokument – w 90% przypadków Trybunał podąża za jego stanowiskiem. A to oznacza, że wtedy dowiemy się, w którą stronę pójdzie europejska interpretacja legalności WIBOR-u.

Co to może oznaczać?

Jeśli Rzecznik i później TSUE uznają WIBOR za nieprzejrzysty, nieuczciwy lub arbitralny, czeka nas powtórka z historii frankowej – tylko w jeszcze większej skali:

  • masowe unieważnienia umów złotowych,

  • roszczenia o zwrot nadpłaconych rat i odsetek,

  • banki zmuszone do oddawania miliardów złotych,

  • fala pozwów, która może wywrócić rynek finansowy w Polsce do góry nogami.

I teraz najważniejsze: warszawski wyrok to dopiero przedsmak. To, co dziś wydarzyło się w sprawie jednego przedsiębiorcy, jutro może stać się normą dla setek tysięcy kredytobiorców.

To jest jak błyskawica zwiastująca burzę. Na niebie już widać pierwsze pioruny – a prawdziwa nawałnica dopiero nadchodzi.


Co to oznacza dla Ciebie?

Masz kredyt albo pożyczkę opartą o WIBOR?
To nie jest moment, żeby czekać z założonymi rękami. Bank sam z siebie nie odda Ci ani złotówki.

Zadaj sobie trzy proste pytania:

  • Czy mechanizm oprocentowania w Twojej umowie jest jasny i zrozumiały?

  • Czy naprawdę wiesz, kto i jak ustala Twoje odsetki?

  • Czy masz możliwość kontrolowania kosztów, czy zdajesz się całkowicie na bank?

Jeżeli na którekolwiek z nich odpowiadasz „nie” – masz realne podstawy, by walczyć o swoje prawa.

Możesz zyskać:
Unieważnienie całej umowy – spłacasz tylko to, co naprawdę dostałeś.
Zwrot nadpłaconych odsetek i prowizji – nawet dziesiątki tysięcy złotych.
Spłatę wyłącznie kapitału – bez żadnych ukrytych kosztów.


Podsumowanie

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie to nie jest zwykła sprawa – to prawdziwy gamechanger.
Po raz pierwszy w Polsce sąd prawomocnie uznał, że przedsiębiorca nie musi spłacać kredytu z WIBOR-em, bo umowa była nieprzejrzysta i jednostronna.

To nie koniec – to dopiero początek.
Przed nami fala pozwów, kolejne wyroki i historyczna decyzja TSUE, która może przewrócić rynek kredytowy w Polsce do góry nogami.

Jeżeli masz kredyt oparty na WIBOR – nie możesz tego zignorować.


Zrób pierwszy krok już teraz:
Poświęć 2 minuty i wyślij swoją umowę do bezpłatnej analizy.
Sprawdzimy, czy zawiera błędy i ile możesz odzyskać.

Kliknij tutaj, aby przesłać swoją umowę do analizy

Nie odkładaj tego na później – bo każdy dzień zwłoki to kolejne pieniądze w kieszeni banku, a nie Twojej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze

5 komentarzy